W poniedziałek, wtorek i środę po 6 Niedzieli Wielkanocnej modlimy się o dobre urodzaje i za kraje głodujące, przeżywając kwartalne dni modlitw w tej intencji.
Ks. Kazimierz Guzy duszpasterz rolników diecezji rzeszowskiej w wywiadzie przeprowadzonym przez panią Iwonę Kosztyła na łamach tygodnika „Niedziela” wyjaśnił genezę i potrzebę obchodów dni modlitw o urodzaje (dawnych dni krzyżowych).
Iwona Kosztyła: – Z czego wynika potrzeba obchodów dni krzyżowych?
Ks. Kazimierz Guzy: – Rolnicy poprzez uprawę ziemi i produkcję żywności uczestniczą w kontynuacji Bożego aktu stwórczego. Wykonują objawiony na początku dziejów zamysł Boży, że człowiek ma czynić sobie ziemię poddaną, służyć braciom i doskonalić rzeczy stworzone. Toteż praca na roli jest szczególnym powołaniem i ma wymiar społeczny. Rolnictwo jest fundamentem, na którym opiera się ogólnoludzki rozwój społeczeństwa. Dlatego kościół modli się o urodzaje, prosi o pogodę i zachowanie owoców ziemi. Czyni to zwłaszcza w poniedziałek, wtorek i środę, dni poprzedzające uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego.
– Jaka jest geneza tych obchodów?
– Tradycje obchodów dni krzyżowych zapoczątkował bp Mamert około roku 470. Zasłynął jako mąż modlitwy za swych wiernych w Vienne, dotkniętych takimi nieszczęściami, jak trzęsienie ziemi, pożar, nieurodzaje. Z myślą o uproszenie urodzajów zainicjował tzw. dni krzyżowe. Podczas nich przez trzy dni, przed uroczystością Wniebowstąpienia Pańskiego, proszono Jezusa wracającego do Ojca, by wstawiał się za biednymi rolnikami. Błagalne modły połączone były z procesjami. Centralnym momentem była procesja z kościoła do innych kościołów, kapliczek i krzyży, gdzie zatrzymywano się na modlitwy. Podczas procesji śpiewano psalmy, wezwania litanijne, a od IX wieku litanię do Wszystkich Świętych. Po procesji sprawowana była Msza św., a całość kończyła się wspólnym posiłkiem. Obchody cieszyły się największą popularnością w średniowieczu. W Polsce procesje udawały się do krzyży stojących w polu, przy których odprawiano nabożeństwa błagalne, stąd nazwa „dni krzyżowe”. W polskich parafiach o charakterze typowo wiejskim w te dni często obchodzi się z procesją pola uprawne – kapłan kropi je wodą święconą i błogosławi. Kolejne „stacje” wyznaczają zazwyczaj polne kapliczki i krzyże ustawione na rozstajnych drogach. Obecnie do modlitw o urodzaje dodaje się modlitwy o błogosławieństwo w każdej ludzkiej pracy.
– Czy tradycja obchodzenia dni krzyżowych przetrwała? Czy dziś rolnicy przywiązują wagę do tych dni?
– Codziennie modlimy się: „chleba naszego powszedniego daj nam dziś”. Zanim chleb weźmiemy do swojej ręki, musi przejść przez wiele rąk. A chleb jest owocem ziemi, pracy rąk ludzkich i darem Bożego błogosławieństwa. Rolnicy nie zawsze to rozumieją. Dostrzegają jedynie to, co ich dotyka, czyli przymrozki, deszcz lub jego brak i z tego powodu narzekają. Dlatego w tych dniach z wielką wiarą powinni przychodzić na wspólną modlitwę i prosić o urodzaje, o zachowanie od nieszczęść, o błogosławieństwo dla upraw i hodowli. Dziś nie jest tak powszechne i popularne jak przed laty. Jednak ciągle w wielu miejscowościach, szczególnie o tradycjach rolniczych, takie nabożeństwa się odbywają i cieszą dużą popularnością. Tak jak przed laty w dni modlitw w parafiach wiejskich, jak i miejskich urządza się procesje błagalne często do przydrożnych krzyży. Dobrą tradycją staje sprawowanie tych nabożeństw w parafiach miejskich, wszak wszyscy korzystamy z pracy rolników, a przy okazji prosimy o błogosławieństwo dla pracy, którą wykonujemy.
– Czy tradycja przeżywania dni krzyżowych przetrwa?
– Zapewne tak. Starsi rolnicy, mieszkańcy wsi przekazują tę tradycję przede wszystkim poprzez własny przykład. Kiedy nadchodzi czas modlitw o urodzaje, w dni poprzedzające uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego kościoły zapełniają się wiernymi. Mimo że są to dni powszednie, kiedy na wsi każdą wolną chwilę poświęca się na pracę, ludzie zmierzają ku swoim kościołom. Wśród uczestników nabożeństw są ludzie starsi, ale nie brakuje też młodzieży i dzieci. To pozwala mieć nadzieję, że dobra tradycja nie zaginie.
Również w naszej parafii modliliśmy się w tej intencji. Naszych modlitwom przewodzili kapłani: ks. proboszcz Robert oraz o. Marek ze Zgromadzenia Misjonarzy Werbistów. Przyzywając wstawiennictwa Matki Bożej oraz Wszystkich Świętych udaliśmy się w procesjach do krzyży:
- koło rodziny Pinasów (poniedziałek – 26.V.)
- koło rodziny Chrzanowskich (wtorek – 27.V.)
- na parafialnym cmentarzu (środa – 28.V.).
Boże Wszechmogący, Dawco wszystkich rzeczy! rozkaż ziemi Twojej, aby płodną była i wydała Dary Twe sługom Twoim. Niechaj ją Twoje rosy i słońce, Twe deszcze i pogody, i cała Twoja służba powietrzna sprawią, sposobem Tobie Jednemu znajomym, użyźnią i urodzajną uczynią. Twoje to, Panie, posialiśmy ziarno, oddane Twojej opiece i Opatrzności, skropione potem ludu Twojego. Chleba naszego powszedniego racz nam dać, Panie i Ojcze nasz! Nie zsyłaj na nas plag Twoich, Boże! którzy na Gniew Twój zasługujemy; ale wielkością Darów Twoich, racz serca nasze do wdzięcznego Opatrzności Twej wychwalania łaskawie zagrzewać. Prosimy Cię, Boże w Trójcy Świętej Jedyny! przez Jezusa Chrystusa Pana naszego, Syna Twego, któremu z Ojcem i z Duchem Świętym cześć, chwała i dziękczynienie, teraz i przez wieki wieków. Amen.