Odejście do Domu Ojca ks. bpa Władysława Bobowskiego – biskupa pomocniczego diecezji Tarnowskiej – 8.VII – 11.VII.2025 r.

 „Czuję przeogromną wdzięczność za to wyróżnienie, za to przeogromne zaufanie, jakim mnie Bóg obdarzył, czyniąc mnie uczestnikiem Chrystusowego kapłaństwa i darząc mnie pełnią kapłaństwa”. To słowa, które wypowiedział nowo konsekrowany biskup Władysław Bobowski w Bazylice Katedralnej w Tarnowie, dnia 2 lutego 1975 roku. Po 94 latach życia, w 69 roku kapłaństwa i w 51 roku posługi biskupiej, żegnamy naszego księdza biskupa i prosimy o radość wieczną dla niego.

Uroczystości pogrzebowe śp. bp. Władysława Bobowskiego, biskupa pomocniczego seniora Diecezji Tarnowskiej mały swój początek w Domu Księży Diecezji Tarnowskiej im św. Józefa w Tarnowie. Kapłani, najbliższa rodzina i przyjaciele zgromadzeni w domowej kaplicy zmówili modlitwę różańcową polecając osobę księdza biskupa Bożemu Miłosierdziu. Następnie odprawiona została Msza Święta żałobna, której przewodniczył biskup Stanisław Salaterski w koncelebrze z biskupem Leszkiem Leszkiewiczem oraz kapłanami zgromadzonymi w kaplicy.  Biskup Stanisław  podczas homilii podzielił się swoją refleksją jaką nosi w sercu. Opowiedział o Słowie Pana Jezusa, który mówił, że wszystko co jest naszym udziałem jest darem Boga. Tak właśnie żył śp. Biskup Władysław – wszystko traktował jako łaskę. Życzliwi ludzie, których spotykał w biedzie, możliwość ukończenia szkoły, powołanie do kapłaństwa – to wszystko było darem od Boga. Każdy z tu obecnych mógłby powiedzieć niepowtarzalną refleksję, którą nosi w sercu, myśląc o biskupie Władysławie, o swoich z nim spotkaniach, o mądrości, dobru, którym się z nami dzielił. Ksiądz biskup Władysław często powtarzał, że w jego życiu wszystko jest łaską, wszystko było łaską. I to, że żyjąc w biedzie spotkał życzliwych ludzi, którzy umożliwili mu przeżycie, bo było co jeść, dali zjeść…….Pan Bóg w zamian za tę jego hojność wynagradzał mu ludzką wdzięcznością, szacunkiem i tym, że tak po ludzku, na co dzień chleba i niczego co potrzebne do życia mu nie brakowało. Zresztą potrzebował bardzo niewiele. Ta jego wielkoduszność, ta jego dobroć to takie przesłanie na nasze czasy – kiedy wielu gromadzi, jakby wszystko, co tutaj udało się zatrzymać, wszystko zabrać do trumny. Nic nie weźmiemy, prócz tego skarbu duchowego, którego ani rdza, ani mól nie niszczą, a który płynie z tego, co potrafimy dać innym.

Wprowadzenie ciała śp. Zmarłego biskupa Władysława do Bazyliki Katedralnej w Tarnowie odbyło się o godz. 13.00. Tego samego dnia, o godz. 15.00, w Bazylice Katedralnej w Tarnowie została sprawowana Msza święta pogrzebowa. Tej Mszy Świętej przewodniczył ks. bp Andrzej Jeż – ordynariusz tarnowskiej diecezji. W swojej homilii powiedział: „ W duchu głębokiej wdzięczności za jego dobroć, gorliwość, promieniującą z jego oczu serdeczność, świadectwo mocnej wiary i głębokiego przylgnięcia do Boga i Kościoła otaczamy dziś jego duszę gorącą modlitwą, składamy za niego Bogu najświętszą ofiarę, która jest najdoskonalszą modlitwą za żywych i za zmarłych…..Pamiętamy z wykładów, które prowadził ks. biskup Władysław z zakresu teologii i duchowości. Właśnie te wykłady mocno osadzał na tych trzech poziomach. Każdy z nas bowiem potrzebuje najpierw oczyszczenia, czyli wolności od grzechów. Każdy potrzebuje oświecenia, czyli poznania prawdy i praktykowania jej poprzez rady ewangeliczne. W końcu każdy z nas potrzebuje zjednoczenia, czyli pełnej komunii z Bogiem, komunii wyrażającej się w miłości”.

Natomiast Msza święta w kościele parafialnym w Tropiu została celebrowana w piątek 11 lipca, o godz. 11.00. Jak wspominał w homilii podczas Mszy pogrzebowej biskup Leszek Leszkiewicz – cieszył się z powrotów w rodzinne strony, z wizyt w domu, z odwiedzania miejsc pełnych dziecięcych wspomnień. Jego życie od początku było skromne i skromnym pozostało do końca. Nieustannie pokładał nadzieję w Bogu, nieustannie szedł przez życie z Panem Jezusem. Dzisiaj i my chcemy uczyć się tego od śp. bp. Władysława.

„W wielu odcinkach jego życia możemy powiedzieć, że było bardzo skromne, biedne. I takim pozostawał przez całe życie. Biskup Władysław stanął przed Bogiem i myślę, że bardzo dobrze już wie, jaka jest nagroda za jego życie. Myślę, że już nie zadaje pytań – co otrzymam za to, że opuściłem tę miejscowość, rodzinę, poszedłem za Tobą, odkrywałem powołanie, realizowałem je tak, jak się potrafiłem. On już nie stawia takich pytań. On już usłyszał odpowiedzi”.

Podczas uroczystości swoim słowem podzielił się także biskup Wiesław Lechowicz. Dziękował on za życie śp. bp. Władysława, jego miłość do ludzi, do swojej rodzinnej parafii, do Diecezji Tarnowskiej.

„Nigdy nie szukałeś siebie, zawsze prowadziłeś do Chrystusa. Dziękujemy Ci za wszystkie odprawione Msze Święte, za sakramenty, za głoszone homilie, które dotykały serc (…) Wcześniej otrzymałeś sakrę biskupią, mając niespełna 43 lata, ale Twoje posługiwanie jako osoby duchownej zawsze miało charakter takiego dojrzałego, dobrego ojcostwa. A później, może to nie będzie ujmą, że tak nazwę, kiedy przyszły późne lata, to odnajdywano w Tobie także dobrego dziadzia. Z mądrością, z głęboką wrażliwością, z cierpliwością, z wielką dobrodusznością, ze stałą i żywą wiarą. Dziękujemy też za Twój szacunek do tej ziemi i pamięć o tutejszych ludziach, skąd wyszedłeś. Pamiętaj, że ta ziemia Cię karmiła. Tu uczyłeś się właściwych odniesień do bliźnich, tak jak Ci czytano z Ewangelii (…) Odpoczywaj w pokoju aż po czas powtórnego przyjścia Chrystusa Zbawiciela – mówili parafianie, przedstawiciele gminy i księża”.

Biskup Władysław Bobowski był człowiekiem niezwykłej pokory, delikatności i skromności. Odznaczał się głęboką pobożnością, a swoją posługę biskupią traktował jako wielką łaskę od Boga, niczym nie zasłużoną. “Biskupstwo” przeżywał – jak wskazał mu to podczas jego święceń biskupich bp Jerzy Ablewicz – nie jako honor, ale przede wszystkim pracę i trud. To właśnie na niebezpieczeństwa, na umęczenie, na czuwanie, a zwłaszcza na tę codzienną płynącą z zatroskania o wszystkie Kościoły biskupi gromadzeni w tarnowskiej katedrze 2 lutego 1975 roku konsekrowali księdza Władysława Bobowskiego na biskupa. I bez wątpienia był właśnie takim człowiekiem. Takiego go znamy, takiego będziemy go pamiętać. Człowieka niezłomnego i wiernego Bożej Ewangelii.  Miłość do Boga i drugiego człowieka przejawiała się w życiu księdza biskupa Władysława na każdym kroku. On sam stawiał ją na pierwszym miejscu i mówił o niej przy każdej okazji. Dał temu wyraz w nie tak dawnej rozmowie z redaktorem Gościa Tarnowskiego. Mówił wtedy: „Ważne jest to, by być człowiekiem. By mieć szacunek do bliźniego, być otwartym na problemy drugich, ich potrzeby, te duchowe i materialne. To bardzo istotne. Także dla każdego księdza, bo jeśli chce dać drugiemu człowiekowi Pana Boga i wartości nadprzyrodzone, to musi zacząć od umiejętności dawania, okazywania ludzkich wartości: szacunku, życzliwości, umiejętności słuchania, cierpliwości. Drugą wartością zasadniczą jest wiara. Trzeba pracować nad sobą, by być człowiekiem wiary, modlitwy, by tym, co samemu uważa się za ważne, fundamentalne, umieć dzielić się z bliźnim. Zatem ludzkie człowieczeństwo i prawdziwie Boże i apostolskie chrześcijaństwo to najogólniej dwie naprawdę ważne rzeczy w życiu”.

Postawa oraz oddanie sprawom Ewangelii Biskupa Władysława Bobowskiego brała się z jego zażyłej relacji ze Zbawicielem. Potrafił patrzeć na własne życie jako na jeden wielki Dar jaki otrzymał od Boga. Wszystko było łaską, za którą składał dziękczynienie własnym życiem. Już jako nowo konsekrowany biskup w swoim przemówieniu ujął tą tajemnicę Bożej obecności w swoim życiu w ten sposób:

„Z łaski Bożej jestem chrześcijaninem. Chrześcijaństwo to przeogromna łaska Boża, którą my wszyscy posiadamy. Z łaski Bożej zostałem kapłanem. Tu jakaś szczególna, wielka Boża łaska, łaska, o której nawet marzenie zdawało się wielokrotnie w moim życiu czymś zuchwałym i nieosiągalnym. Różne trudności piętrzyły się w moim życiu na drodze do kapłaństwa. I tylko Boża łaska je pokonała. Wielka przerwa w czasie szkoły podstawowej. Bo szkoła została zamknięta podczas okupacji z racji epidemii. Potem śmierć mojego Drogiego Ojca, gdy miałem lat dwanaście i byłem najstarszy w domu spośród czwórki żyjących dzieci, bo wszystkich było nas ośmioro, gdzie głód zaglądał do domu i nie było w ogóle mowy o pójściu do szkół, by się kształcić. I znowu po siódmej dłuższa trzechletnia przerwa, bo znowu nie było możliwości, aby móc pójść do szkoły średniej, a potem usunięcie po skończeniu dziewiątej klasy I Liceum w Tarnowie dlatego tylko, że byłem alumnem, wychowankiem Małego Seminarium. Wciąż powstawały jakieś trudności i tylko je łaska Boża pokonywała. Rzeczywiście z łaski Bożej zostałem kapłanem. Kiedy patrzę na swoje przeszłe życie to tak bardzo namacalnie dostrzegam Boże prowadzenie, jakby za rękę do kapłaństwa. I z Bożej łaski, i tylko z Bożej łaski, zostałem biskupem. Jestem tego świadom, że wielokrotnie nie byłem wierny Bożej łasce, ze wielokrotnie nie współpracowałem z nią proporcjonalnie do ogromu udzielanych łask. Jestem świadom wielu swoich braków, świadom jestem, że nie dla moich zasług, ale z Bożej łaski zostałem nim. I uświadamiając sobie to czuję przeogromną wdzięczność za to wyróżnienie, za to przeogromne zaufanie, jakim mnie Bóg obdarzył, czyniąc mnie uczestnikiem Chrystusowego kapłaństwa i darząc mnie pełnią kapłaństwa”.

 “Boże, Ty powołałeś biskupa Władysława do swojej służby. Polecamy Ci go w modlitwie, prosząc o wieczny odpoczynek i radość w Twoim królestwie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.”